Fasolka po bretońsku i brak toalet

Jedzie facet pociągiem.

Zgłodniał, poszedł do Warsu, wciągnął fasolkę po bretońsku.

Wraca do przedziału, ale po chwili czuje, że fasolka zaczyna mu jeździć po żołądku.

Wychodzi z przedziału i zmierza w kierunku toalety.

Naciska klamkę.

Zajęte.

Przechodzi do sąsiedniego wagonu

Nieczynne.

Szybszym już krokiem przechodzi cały wagon do następnego WC.

Zajęte. Biegiem do kolejnego ustępu.

Nieczynne.

Znów zajęte.

Nieczynne.

Nieczynne.

Zajęte…

Na ostatnich nogach facet wraca do swojego przedziału, w którym siedzi dwóch pasażerów.

Koleś błagalnym głosem:

– Panowie, błagam, siła wyższa, pozwólcie, ja tu w kąciku, na gazetę…

Panowie patrzą po sobie z niesmakiem, ale trudno. OK.

Jeden z nich wychodzi na korytarz, drugi otwiera okno, staje przy nim i zapala papierosa.

Facet skulony w kącie:

– Proszę pana, ale tu jest przedział dla niepalących.


Zobacz inny dowcip

Żona zaginiona, ale komu jej brak?

Jadą ludzie za granice na wczasy autokarem.

Jeszcze w Polsce słychać krzyki:

– Panie kierowco, panie kierowco sikuu, jeszcze piwkoo, a to a tamto..

No i zatrzymali się na stacji benzynowej, kierowca już zdenerwowany bo to już 5 postój odkąd wyjechali.

Wychodzą w końcu z tej stacji, pełne siaty, kieszenie alkoholu.

Ładują się do autokaru:

– Dziękujemy Panie kierowco!

Na to kierowca mówi, że trzeba sprawdzić czy kogoś nie brakuje. Ale cisza, nikt się nie odezwał więc jadą. Przemknęli przez granice, przejechali 400 km i nagle do kierowcy podchodzi facet:

– Panie kierowco… bo nie ma mojej żony…

Kierowca oczywiście wkurzony, mówi:

– Panie! no przecież pytałem czy kogoś nie brakuje!

Na to facet:

– Wie Pan, mnie jej nie brakuje… tylko mówię, że jej nie ma.

Pokaż inny dowcip

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *