Wakacyjna niespodzianka w Zakopanem

Rzecz dzieje się w Zakopanem.

Do knajpy wchodzi już dobrze wstawiony Kowalski.

Rozgląda się, ale nigdzie nie ma miejsca, więc dosiada się do samotnie siedzącego przy stoliku pod oknem nieznajomego – również wstawionego dość mocno.

Witają się i Kowalski proponuje po setce, na co nieznajomy przystaje.

Wypijają i zaczynają rozmowę.

– Czy Pan jest stąd? – pyta Kowalski

– Nie, nie jestem stąd, jestem z Kalisza, przyjechałem na wakacje.

– Wow, widzi Pan jaki zbieg okoliczności, bo ja także przyjechałem z Kalisza.

– A z jakiej dzielnicy, jeśli wolno spytać?

– Wrocławskie Przedmieście.

– Ja nie mogę, ale jaja, ja również.

– A z jakiej ulicy, bo ja z Pułaskiego?

– No nie możliwe, mówi Pan poważnie bo ja także tam mieszkam.

– A Pułaskiego ile?

– Dwadzieścia siedem.

Nagle Kowalski podnosi głowę i mętnym wzrokiem przygląda się nieznajomemu.

– Krzysiu ty ty?

– Oj, tato to ty?


Zobacz inny dowcip

Pomysł na biznes

Kończą się wakacje, zbliża się rok szkolny.

Staś postanawia podzielić się z mamą nowiną o której dowiedział się od swojego kolegi z nadzieją, że mama też pójdzie z nim na taki układ.

– Mamo a wiesz, że Marek w tamtym roku dogadał się z rodzicami, ze jeśli dostanie szóstkę to rodzicę płacą mu 10 zł, jeśli dostanie piątkę to rodzice płacą mu 5 zł, a jeśli czwórkę to 3 zł!

– A niższe oceny?

– No jeśli dostanie dwójkę to on płaci rodzicom 5 zł, a jeśli jedynkę to on płaci 10 zł.

– No i ty też tak chcesz synku? – pyta mama

– No chciałbym – odpowiada syn.

– A powiedz mi Stasiu, ile Marek zarobił w tamtym roku na takim układzie z rodzicami?

– Całe wakacje dorabiał w myjni aby spłacić dług.

Pokaż inny dowcip

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *